Nagle pojawiasz się na nieznanych Ci terenach pewnego Stada. Idziesz krętą ścieżką, która prowadzi Cię przez Las, który żyje śpiewem ptaków. Nagle ścieżka się kończy. Za drzew nagle dostrzegasz Jezioro. Wędrujesz po brzegu Jeziora w którym pływają różnego rodzaju wodne zwierzęta. Zachwycasz się ich kolorami i kształtami. Nagle widzisz kawałek ścieżki, zaczynasz biec w jej stronę. Znów idziesz ścieżką, którą dostajesz się nad Łąkę. Przechodząc przez nią już wiesz, że na innych terenach nie ma takich rzadkich okazów roślin i zwierząt. Końcem Twojej podróży jest Polana, gdzie zauważasz różne rasy psów. Żyją one w zgodzie i miłości. Zostaje już tylko jedno, zostać tu, lub odejść i zapomnieć o całej tej podróży, wybór należy do Ciebie.

26 grudnia 2012

Koniec Listy Obecności.

Witajcie, dzisiejszy dzień to 26 Grudnia, czyli koniec LO. Nie podpisały się cztery osoby. Myślałem, że będzie mniej, albo wcale, no ale się myliłem... Podsumowane Listy Obecności.


Osoby Podpisane:
Oby tak dalej, niech ta liczba osób wzrasta.

 Lady Avrene Pleur Katrene
Citrey von Dable
Nilsa Smith
Moon Elath Light
Sasha Pequeño Perrito
Elektrika la Wente
Mawi
Hisshi NoSakebi 

Osoby Niepodpisane:
Oby tych osób było jak najmniej. 

Leiylah Hekate du Percevall
Luna Hija de Noche
Álvaro en Aldivo khè Caro
Destroya Quorte de Way

 Nowi w Stadzie: 
 Witamy Cię w nowym domu.

Esne 
___________________________________________
Oświadczam, że Nilsa jest teraz odpowiedzialna za Schowek.
Dziękujemy Esne za nowy wystrój dla SPN.
Co do mojego zadania, czyli "Spacer po Lesie" jest prawie gotowe. Jeszcze w tym roku spróbuję je opublikować.

Dla przypomnienia: 

 Citrey- myślę, że nie musisz nam udowadniać, że chcesz z Nami być. Ale skoro wszyscy, to wszyscy. Proszę Cię, abyś opisał Nam krótko swój spacer po lesie.
Venus- jesteś Alphą i nie musisz chyba niczego udowadniać, no ale wszyscy.. Twoje zadanie to zorganizowanie stadnego polowania.
Nilsa-  Hm... Może miałabyś ochotę na pomoc przy imprezie? Wymyśl kilka konkursów. Lepiej innych niż te, które wypisał Citrey.
Ruda- Jako, że nie widziałam jeszcze żadnego Twojego opowiadanka to może je napisz? Może być krótkie.
Moon- Hm... Duch Londynu... A więc może zechcesz Nam go trochę opisać? Mam nadzieję, że uda Ci się wykonać dobrze to zadanie.
Álvaro- Zwiady w terenie się na pewno są ciekawe. Spróbuj odkryć jakieś nowe miejsce i opisz jak tam dotarłeś.
Sasha- Co powiesz na pomoc Nilsie? Myślę, że przyda się też jakiś poczęstunek. Możesz skorzystać z polowania, ale w takim wypadku sama też powinnaś w nim uczestniczyć.
Destroya- Hm... Co by Ci tu dać... Taka ciemna jesteś.. To może stań na nocnej warcie i opowiedz co się na niej wydarzyło.
Luna- Ojej... Kończą mi się pomysły. Popytaj się członków, co jeszcze można zrobić, aby ożywić stado i napisz o tym krótkie sprawozdanie. Pamiętaj o sobie!
Mawi- Mawison... To może jakaś wyprawa? Sprawdź, co jest na wyspie pośrodku jeziora.
Elektrika- Szpiegostwo i opis czego się dowiedziałaś.
Hisshi- Zorganizuj jakieś wyścigi.

23 grudnia 2012

Wróciłam!

Witam wszystkich ponownie - Wróciłam! :D Weny mam więcej niż przed tem wiec może coś uda mi się wymyślić... Mam jeszcze jedno pytanie do Rady Stada: Czy Nadal poszukujecie sosby, która zajęłaby się Schowniem SPN? Czy to już nie aktualne? Bo jeśli nadal szukacie, to mogłabym się tego podjąć...

19 grudnia 2012

Długa nieobecność.

Wybaczcie mi, że nie było mnie tak długo na blog'u  i chat'cie, ale musiałem oddać laptopa do naprawy i jeszcze potem musiałem czekać na internet... Obiecuję, że teraz będę częściej obecny.
Dziękuję Elektrice, że zaopiekowała się SPN podczas mojej nieobecności.
Dziękuję Esne, że zechciała przygotować grafikę. Oby tak dalej.
Venus, a gdzie Ty? Jesteś Alphą. Musisz się pokazywać na chat'cie. Wygląda na to jakbyś chciała zrezygnować z władzy, ale to może tylko przejściowo. Czekamy na Ciebie. Musisz się pokazać na Wigilii Stadnej. Co do Wigilii, na pewno będę!
Może Esne, chciałabyś się zająć schowkiem? To Twoja decyzja, czekam na odpowiedź.

Jeszcze raz dziękuję!!
Citrey

16 grudnia 2012

Choinkę już ustroić czas!



-Cześć! -Suczka weszła na polanę. Widać było, że jest wesoła. Unosiła wysoko długie łapy, co sprawiało wrażenie, że podskakuje. Nadal jednak poruszała się cicho. U jej boku szła czekoladowa labradorka- Esne. Obie stanęły mniej więcej na środku polany, a jedna z nich zaczęła mówić.- Chciałabym Wam przypomnieć, Moi Drodzy, że wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji chciałybyśmy.. -Urwała i szturchnęła lekko labradorkę.
-Zaprosić Was na Wigilię. -Dokończyła jej towarzyszka, machając wesoło ogonem.- Odbędzie się ona 22 grudnia o godzinie 18:30, tutaj na polanie głównej.
-Serdecznie Was zapraszamy. - Dodała po chwili kremowa sunia.- Mamy nadzieję, że ktoś się zjawi.
--------------------------------------------------------------------------------
 Esne podjęła się zrobić grafikę świąteczną, noworoczną i zimową. Dziękuję w imieniu całego SPN!
http://i47.tinypic.com/690sq9.png

Esne Chokoleti.


Imię: Esne.
Przydomek: Chokoleti.
Pseudonimy: Es, Czekolada.
Wiek: 3 lata.
Urodziny: 12 kwietnia.
Płeć: suczka.
Rasa: labrador.
Stan Cywilny: wolna.
Partner: brak.
Potomstwo: brak.
Hierarchia: artystka.
Charakter: Przede wszystkim niesamowicie nerwowa i roztrzepana, typowa szalona artystka, która ma straszne problemy z koncentracją i nie potrafi się skupić na niczym na dłużej niż trzy minuty. Boi się wszystkich i wszystkiego. Szczególnie nie przepada za ludźmi i kiszonymi ogórkami, lubi za to towarzystwo innych psów oraz kanapki z serem. Posiada również niesamowity talent przyciągania do siebie kłopotów jak magnes. Stara się za wszelką cenę znaleźć przyjaciół, lecz do tej pory niezbyt jej to wychodziło.
Historia: Krótko mówiąc, Esne się nudziło i postanowiła zwiać. W swoim domu miała wszystko, właścicieli, którzy bardzo dobrze się nią opiekowali, dobre jedzenie miękkie posłanie przy kominku, gdzie spędzała większość czasu, i tak dalej. Niestety, brakowało jej czegoś. Nie wiedziała jednak, czego. Przyjaciół? Wolności? I jednego, i drugiego? Chyba tak. Pewnego dnia postanowiła po prostu opuściła swój dom... po kilkutygodniowej tułaczce trafiła na polanę stada.
I postanowiła zostać.
Kontakt: esnechokoleti@gmail.com, 45623239.

15 grudnia 2012

Flash padł.

Jak już pewnie wszyscy wiecie, padł flash. Nie wiadomo kiedy zostanie naprawiony, ale może to potrwać jeszcze jakiś czas. Dlatego zapraszam wszystkich na chat zastępczy SPN na spikerii (tak, ja też jej nienawidzę): KLIK
Mam nadzieję, że ktoś wejdzie i będziecie grali... Albo chociaż offtop, bo na spikerii niestety ciężko się gra, jeśli nie ma hasła do pokoju. Tak czy inaczej do zobaczenia na polanie.
PS. Co z imprezą? Może chociaż wigilia albo sylwester?

7 grudnia 2012

Pod nóż

Nie paczajta na tytuł, w telewizji mówili! No a teraz notka.
*~*~*~*~*~*~*~
Szur-szur-szur, szur-szur-szur. Venus przesuwała się pomału, powolutku, i w dodatku bardzo cicho do przodu. Cała była pokurczona, skulona, czołgała się jak rasowy żołnierz. I cóż z tego? No właśnie nic. Godzinę już tropi, i nic jeszcze nie wytropiła. Ale brnie do przodu, właściwie sama nie wie po co. No tak, cała Venus. Uparta jak osioł, albo jak i dwa.
-A psik!-Kichnęła wciągając kolejną bruzdę śniegu do nosa.-jak tak dalej pójdzie, to się rozchoruję, a i tak nic nie zjem. Myśl.
Wtem stanęła prosto, z wzrokiem wlepionym przed siebie, piersią dumnie wypiętą i jedną łapą w górze. Wciągała intensywnie powietrze i strzygła uszami. Ogon wyprostował się, i Venus wystrzeliła z miejsca jak z procy. (Aż dziw że nie zgubiła jakiejś części ciała.) Zgrabnie omijała drzewa, przeskakiwała przez zaspy i przedzierała się przez większe krzewy. Wywaliła język na wierzch śliniąc się obficie ze zmęczenia, nie zwalniając ani na moment. Hebanowa sierść połyskiwała blado w delikatnym świetle słońca. Pędziła jak hart.
-STOP!-krzyknęła do siebie zatrzymując się nagle.
Stała w miejscu i wąchała. Przytknęła nos do ziemi i brodziła w śniegu, a potem znów ruszyła dalej. Powtarzała tę czynność parokrotnie, aż w końcu szaleńczy cwał przerodził się w ostrożny, cichy krok. Powróciła do pozycji pierwszej, czołgając się. Oto jest; sarna. Niewielka, ale wystarczająca by wyżywić stado. Pozostała kwestia strategii. Venus uniosła wzrok do góry, i zaczęła niemo poruszać wargami. W końcu przytaknęła, i zaczęła posuwać się do przodu. Wolno i ostrożnie, żeby zwierzyny nie spłoszyć, a potem hyc! Wystrzeliła do przodu wprost na kopytną. Niestety, zwierzę w porę zdało sobie sprawę z niebezpieczeństwa, i czmychnęło.
-Nie masz szans!-warknęła hebanowa ruszając w pogoń.
Raz po raz wysuwała się do przodu, i kiedy już miała zadać cios, sarna umykała. Venus groźnie wyszczerzyła kły i szczeknęła. Jej głos poniósł się głucho po całym lesie. Przyśpieszyła jeszcze bardziej, znalazła się jeszcze bliżej, ale ofiara wciąż wykonywała zgrabne uniki. Szybko musiała coś wymyślić, bo brakowało jej sił. Przeanalizowała wszystkie możliwości, i zwolniła nieco. Znalazła się tuż-tuż za ofiarą, i gdy nastał odpowiedni moment, podcięła jej nogi łapą. Kopytna straciła równowagę, i przewróciła się. Prawie udało jej się wstać, ale suczka w porę ją schwytała. Zacisnęła jej kły na gardle, i kiedy zwierzę przestało się szamotać, padła. Dyszała i charczała, kichała i szczekała, wyła i piszczała. Na wszystkie możliwe sposoby łapała oddech, nie ważne czy przynosiło to skutek, czy też nie. W końcu złapała dech. Kilkukrotnie polizała śnieżny puch pod jej łapami, i chwyciła zwierzynę w pysk. Postanowiła przetransportować ją do domu.

Kiedy mięso znalazło się w końcu przed jaskinią, było już ciemno, a Venus tak wycieńczona, że bez kolacji poszła spać. Kiedy spytano ją, czy nie zje choć kęsa, mruknęła tylko i padła jak długa na posadzkę. Kilka sekund później już spała.
Kiedy się obudziła wszyscy jeszcze spali. Wszyscy, prócz niej. Na dworze prószył śnieg i hulał wiatr. Po prostu zwykły, zimowy dzień, czyli nic specjalnego. Wykrzywiła pysk w geście niezadowolenia; z jej wczorajszej zdobyczy zostały tylko resztki. Jednak jako że burczało jej w brzuchu, wzruszyła tylko ramionami (?) i zaczęła oskubywać kości z mięsa.
Po posiłku wyszła na zewnątrz, i rozejrzawszy się dokoła ruszyła na przód. Znów trzeba skołować coś do jedzenia. Tym razem może jednak coś mniejszego.
Szła dość długo, przez cały czas patrząc na swoje łapy. Płatki śniegu wirowały dokoła, jak zwykle z resztą. Monotonny dzień w monotonnym świecie.
Jakże potem żałowała, że to przyszło jej na myśl!
Brodziła łapami w lodowym przeręblu w poszukiwaniu ryb. Palce pomału jej marzły, ale szukała cierpliwie i dokładnie. Kiedy przepływała nieopodal jakaś ryba, łapała ją w żeby i rzucała na brzeg. Stała tak jakieś pół godziny, ale potem była zbyt przemoczona, żeby kontynuować połów. Electrica pewnie już jest na polowaniu, więc nie ma się co martwić. Wzięła zdobycze w pysk, i spokojnie ruszyła przed siebie. Patrzyła w niebo, całkiem wyłączona z tego, co się działo. nagle usłyszała za sobą ryk, i coś z impetem uderzyło ją w kark. Miała dużo szczęścia, że wszystkie kosci były całe. Odwróciła się, i już chciała szczeknąć, ale głos uwiązł jej w gardle i zamiast tego wydobyła z siebie stłumiony pis.
-Nie-nie-niedźwied-d-dż...-wyjąkała.
Chciała wstać i uciec, ale z góry spadł na nią kolejny cios. Potem następny, i jeszcze jeden. Nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć, kiedy niedźwiedź chwycił ją za łapę i potrząsnął. Venus ledwo doczołgała się do drzewa. Podniosła się s trudem i potrząsnęła hebanowym łbem. Uniosła wargę do góry i wydała z siebie gardłowy warkot. Niedźwiedź ryknął, i przez ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały. On nie cofnie się przed niczym.


Nim padł kolejny cios, suczka zdążyła umknąć. Schowała się za drzewem, i wzięła głęboki wdech. Przecież niedźwiedź powinien teraz spać... przygryzła wargę i wyjrzała. Monstrum zbliżało się do niej, powarkując raz po raz.  Miała szansę uciec, ale coś ją zatrzymało. Mianowicie jej własna łapa. Wywinęła orła. Próba wstania nie powiodła się. Część prawej kończyny była spuchnięta. Kość złamana.
Jedyne co pozostało zrobić suczce, to wyć. Wyć, i mieć nadzieję, ze ktoś ze sfory ją usłyszy. Wzięła wiec głęboki wdech, i zawyła tak mocno, jak tylko potrafiła.
*~*~*~*~*~
Cóż, idealne to to nie jest, ale zawsze coś. 

4 grudnia 2012

Nieobecność.

Witam wszystkich SPN'owiczów :D. Chciałabym zgłosić swoją nieobecność na około 2 tygodnie - do 22.12.12, lub 2 dni dłużej. Powód? Kara na komputer i skręcony nadgarstek... Więc żegnam się z wami na te 2 tygodnie... Może przez ten czas przybędzie mi weny na opowiadanie ^^ Pa pa, do zobaczenia za ok. 2 tygodnie ;D