Nagle pojawiasz się na nieznanych Ci terenach pewnego Stada. Idziesz krętą ścieżką, która prowadzi Cię przez Las, który żyje śpiewem ptaków. Nagle ścieżka się kończy. Za drzew nagle dostrzegasz Jezioro. Wędrujesz po brzegu Jeziora w którym pływają różnego rodzaju wodne zwierzęta. Zachwycasz się ich kolorami i kształtami. Nagle widzisz kawałek ścieżki, zaczynasz biec w jej stronę. Znów idziesz ścieżką, którą dostajesz się nad Łąkę. Przechodząc przez nią już wiesz, że na innych terenach nie ma takich rzadkich okazów roślin i zwierząt. Końcem Twojej podróży jest Polana, gdzie zauważasz różne rasy psów. Żyją one w zgodzie i miłości. Zostaje już tylko jedno, zostać tu, lub odejść i zapomnieć o całej tej podróży, wybór należy do Ciebie.

2 września 2012

Wysłannik płomieni.


Pełne Miano: Álvaro en Aldivo khè Caro.
Przydomek:Preferuje to jak zwraca się do niego Aldivo, pewnie dlatego, że nie przedstawia się "Alvaro". Wysłannik Płomieni.
Płeć:Samiec.
Wiek: To tylko cyfry.
Rasa: Dalmatyńczyk.
Pochodzenie: Anglia.
Stan Cywilny: Równie dobrze może sobie przytrzasnąć rękę drzwiami.
Potomstwo: Kto ma na to czas..
Hierarchia: Będzie nadawał się tylko na..czujkę nocną.
Wzrost: 61 cm.
Wysokość w kłębie: 56-61.
Waga: 20 kg.
Wygląd: Szata dalmatyńczyka jest krótka, gęsta i twarda, lśniąca i  sprężysta. Ma charakterystyczne umaszczenie-białe tło, na którym rozsiane są wyraźne kropki koloru czarnego.Są one wyraźne, równe, nie zlewają się ze sobą. Aldi jest psem harmonijnie zbudowanym, mocnym, ale nie ciężkim; o wzroście 61 cm i wadze 20 kg.
Charakter: Pies spokojny, nie wadzący nikomu. Cierpliwość to jego jedna z najlepszych cech, nie da się go łatwo wyprowadzić go z powagi. Nie jest upierdliwy, nie chce niczego na siłę. Nie lub być w centrum uwagi, unika tego jak tylko może. Woli być obiektem drugo, trzecio, a nawet czwarto planowym. Jeśli mu nadepniesz na odcisk...zignoruje to. Jest waleczny, fakt, umie obronić bliskie osoby, nawet jeżeli ma stracić własny żywot. Nie zna słowa strach, lecz zna wręcz bardzo dobrze słowo cierpienie. Nie jest ani optymistą, ani pesymistą, ani realistą, jest po prostu sobą.
Historia:
Aldi urodził się w wielkim mieście, w domu pewnego strażaka. Nie miał rodzeństwa, a jeżeli miał to ich nie znał. Żył w normalnej rodzinie- jego rodzice(Isabela&Alvaro-imię odziedziczył po ojcu) oraz rodzina gospodarza(Aarón,Patrisia i ich mała córka Trixy). Żyło mu się bardzo dobrze, dom właścicieli był duży, więc odkrywanie go było niesamowite. Psy miały własną sypialnie, gdzie Aldi spędzał najwięcej czasu. Rodziców widział raz na ruski rok, służyli straży pożarnej. W końcu, kiedy skończył siedem miesięcy jego rodzice zginęli w pożarze. W tamtym czasie urodziła się Trixy, którą dalmatyńczyk traktował oschle. Nie tylko dlatego, że mała ciągnęła go za uszy i ogon, ale nie czuł się dobrze po śmierci ojca i matki. Pewnego dnia, dom, w którym mieszkał zaczął żarzyć się ogniem. Matka zemdlała od nadmiaru kłebów dymów, strażacy zdążyli tylko ją uratować. Drugie piętro stanęło w płomieniach. Na drugim piętrze spała mała dziewczynka, biedna złotowłosa.
Alvaro przypomniał sobie rodziców, ich zawód. Przypomniał sobie gospodarzy, który go karmili, troszczyli się o niego. Przypomniał sobie stare chwile, nadszedł czas by odwdzięczyć im się. Pies wskoczył  w płomienie, za którymi zniknął. Strażacy stracili dawno nadzieję, reszta psów nawet nie postawiło kroku w stronę domu. Dalmatyńczyk zniknął w płomieniach, schody zaczęły się wolno walić więc szybkim susem wskoczył na drugie piętro. Słyszał płacz dziecka, podążał w stronę małego dziecka. Drzwi również stanęły w płomieniach, musiał wyłamać je własnym ciałem. Drewno zawaliło się na jego ciało, wstał otrzepując się z strzępek drewna. Rzucił się w stronę kołyski, chwycił dziewczynkę w szczęki próbując jej nie uszkodzić. Wyszedł  z pokoju, zatruwał się nachalnym dymem. Schody żarzyły się ogniem, skruszyły się. Zderzył się własnym ciałem z podłogą, która również się paliła. Zakrył ciałem Trixy, nie pozwolił by ogień dotknął jej ciało. Walnął pyskiem o drewnianą palącą się podłogę. Wolno zaprzestawał oddychać, szczęki rozwarły się. Pozwalał ogniu dostać się do jego wnętrza. Nagle, usłyszał płacz Patrisi, gospodyni. Płakała, jak to tęskni za swoim maleństwem...
Zacisnął natychmiastowo szczęki z trudem wstając. Jego przednia łapa żarzyła się ogniem wraz z ciałem. Skulił uszy, nie pozwalając im również się zapalić. Wstał z nienaruszonym dzieckiem w pysku i ruszył w stronę głównego korytarza. Przeskoczył sznur płomieni i wylądował przed domem, stał drętwy. Wykonał misję. Wolno tracił kontakt z światem, z obrazem. Poczuł jak ucieszona Pati bierze swoje maleństwo i tuli je do siebie. Z jej oczu lecą łzy szczęścia. Poczuł pianę na ciele, próbowali mu pomóc, uleczyć go jakoś, zgasić płomienie.
Obudził się, otworzył wolno oczy. Poczuł jak Patrisia obejmuje go wraz z Aarón'em, a mała Trixy głaszcze go po główce. Wolno uniósł smukły łeb, widział ucieszone miny na twarzyczkach całej trójki. Zeskoczył z ich kolan by upaść na pysk. Spojrzał w stronę przedniej łapy...Nie miała sierści, były na niej wymalowane rany. Podniósł się ledwo z ziemi, widząc ponownie zdrową Trixy rozpromienił się. Usłyszał głos gospodarza, który utkwił mu na zawsze.
-Dziękuje mój drogi, jesteś najlepszym psem na świecie. Mój Alvaro.-Pogłaskał go po smukłym łbie.- Wysłannik płomieni.
Aldi skinął łbem by zaraz  odejść, wyszedł z pomieszczenia, ruszył w swoją stronę. Gdy tylko mrugnął widział na tle powiek płomienie, słyszał płacz dziecka...Słyszał, widział, czuł. Szedł przed siebie, uwierzył, że nadzieja zawsze jest potrzebna. Zniknął za drzewami by spotkać się z stadem psów natury.
Umiejętności: Po wypadku nie umie polować, tak jak kiedyś. Jest wolniejszy, kuleje na jedną łapę. Ma wciąż problemy z oddychaniem, w jego płucach jest za dużo kłębów dymu. Boi się ognia, unika tematu historii, nikomu jej nie opowiada. Mimo wszystko umie wykiwać przeciwnika, poplątać mu literki i cyferki w umyśle. Jest dobry w przeciskaniu się przez kłody, drzewa, skały, szczeliny. Umie doskonale pływać mimo tego, że kuleje.

_
Stado Psów Natury

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz